SWIATECZNA OPOWIESC

 
  Strona główna

Renata Hryn-Kusmierek
BOZE NARODZENIE WPROWADZONO DO KALENDARZA SWIAT KOSCIELNYCH W IV WIEKU. DOPIERO DWIESCIE LAT PÓZNIEJ ZNALAZLA SIE W NIM WIGILIA, Z JEJ ODREBNA LITURGIA I OBRZEDOWOSCIA. W dawnej Polsce okres swiat Bozego Narodzenia zwano równiez Godami, Godnymi lub Godnimi Swietami. Trwaly od Wigilii (24 grudnia) do Trzech Króli (6 stycznia). Dzien narodzin Syna Bozego przypada w okresie przesilenia zimowego. W wielu dawnych kulturach ­ nie tylko rolniczych ­ wyznaczalo ono poczatek nowego roku i nowego cyklu wegetacyjnego. Jan Stanislaw Bystron, etnograf, folklorysta, historyk kultury i obyczajów, pisal w Etnografii Polski: Przypuszczac nalezy, ze w terminie tym obchodzono w czasach poganskich dwa wielkie swieta, a mianowicie agrarne, majace na celu utrzymanie wegetacji rolnej przez okres zimowy, i zaduszkowe, majace znów zadanie nawiazania kontaktu z duszami zmarlych. Wierzono bowiem, ze dusze zmarlych przodków i krewnych moga wspomóc dzialania ludzi i zapewnic dobre zbiory rolnikom, a pasterzom ochronic bydlo i owce przed chorobami. W bozonarodzeniowych zwyczajach i obrzedach mozna odnalezc symbolike zaduszna ­ chocby pozostawianie wolnego miejsca przy stole dla niezapowiedzianego goscia czy spozywanie kolacji wigilijnej w milczeniu i nastroju powagi, wreszcie postne potrawy z maku, grzybów, miodu, ziaren zbóz, grochu, fasoli. Z tych skladników przyrzadzano równiez jadlo, które podawano na ucztach zadusznych albo zanoszono na groby zmarlych. Opisane dalej zwyczaje i obrzedy bozonarodzeniowe byly praktykowane przede wszystkim wsród ludu, ale niektóre znala równiez szlachta i mieszczanie. Czesc z nich przetrwala do dzis, choc nie mamy juz swiadomosci ich pierwotnego znaczenia i symboliki. Tak wiec, zgodnie z tradycja ludowa, Wigilia konczyla stary i jednoczesnie rozpoczynala nowy rok. Wierzono powszechnie, ze ów dzien i noc sa pora cudów, powrotem do czasów rajskiej szczesliwosci i obfitosci. Najwazniejsza tego dnia jest wieczerza, do której dawniej zasiadano wraz z ukazaniem sie na niebie pierwszej gwiazdy. Dzialo sie tak na pamiatke Gwiazdy Betlejemskiej prowadzacej pasterzy i Magów do Betlejem, ale równiez dlatego, ze ten wieczór i noc byly przez spolecznosci tradycyjne (a do takich nalezala ludnosc dawnej polskiej wsi) uwazane za czas niezwykly, sprzyjajacy spotkaniom z duszami, duchami, demonami; czas sprzyjajacy wrózbom i czarom. Ziemia miala sie wówczas rozstepowac, ukazujac ukryte skarby, w lasach zakwital kwiat paproci (jak widac, nie byl to kwiat tylko nocy swietojanskiej), a w sadach drzewa owocowe, pod sniegiem zielenila sie trawa i rozkwitaly kwiaty. Wierzono, ze w noc wigilijna woda w studniach na krótko zamienia sie w miód albo wino, a w rzekach plynie srebro lub zloto. Jednak, jak glosily rózne podania i legendy opowiadane w dlugie zimowe wieczory, doswiadczyc tego mogli tylko ludzie niewinni, szczesliwi i odwazni. Jeszcze dzisiaj dosc powszechna jest wiara w to, ze w Wigilie zwierzeta mówia ludzkim glosem. Podsluchujacy je ludzie dowiadywali sie ponoc najczesciej o zblizajacej sie smierci wlasnej albo kogos z rodziny. W niektórych regionach Polski nadal zywy jest zwyczaj obdzielania zwierzat resztkami jedzenia z kolacji wigilijnej i kolorowymi oplatkami (czerwonymi, zóltymi albo zielonymi). Bardzo czesto zapiekano w nich swiecone ziola, aby chronily bydlo przed chorobami. Niezwyklosc nadchodzacego czasu byla równiez podkreslana przystrojeniem domu. Najczesciej -- zarówno w chalupach chlopskich, jak i dworach szlacheckich czy magnackich palacach ­ uzywano w tym celu slomy, siana czy snopów zboza. W materialach etnograficznych, zebranych wsród mieszkanców Zamojszczyzny przez pracowników Muzeum Okregowego w Zamosciu w latach 1985­1986, znalazla sie nastepujaca informacja: Izbe wyscielano swieza sloma. Mialo to przypominac stajenke. Pod pieknie wybielony lniany obrus kladziono sianko cienka warstwa i czerwone oplatki przeznaczone dla chudoby. W kacie stawiano snop zyta. Mial on tak stac do Nowego Roku, przygladac sie wszelkiemu dobrobytowi, wziac go sobie do serca i wydac jeszcze obfitszy plon swoim gospodarzom, zeby przyszle swieta byly jeszcze bogatsze. Ze slomy wyciagnietej z bozonarodzeniowych snopków krecono powrósla. Po wieczerzy wigilijnej gospodarze wychodzili do sadu i obwiazywali nimi drzewa owocowe, by nie marzly i lepiej rodzily. Z tych samych snopków robiono mniejsze wiazki i wtykano je w ziemie miedzy zasiane oziminy, aby zboze lepiej roslo. W swiatecznie przystrojonym wnetrzu domu nie moglo zabraknac zimozielonych galezi uwazanych za symbol zycia, zdrowia, dobrobytu. Domy byly ozdabiane galeziami swierku, sosny lub jodly, przybijanymi do plotów, furtek, drzwi domów, wrót obór i stodól. W poludniowej i poludniowo-zachodniej Polsce przyjela sie charakterystyczna dla tych regionów forma bozonarodzeniowej dekoracji z galezi drzew iglastych, tzw. Podlaznik (zwany równiez podlazniczka, sadem, rajskim albo bozym drzewkiem, jutka, wiecha). Byla to najpiekniejsza, wybrana sposród kilku scietych wczesnym wigilijnym rankiem, rozwidlona galaz. Gospodyni i dorosle córki ozdabialy podlaznik jablkami, orzechami, ciastkami, krazkami z oplatka, a gospodarz zawieszal go nad wigilijnym stolem. Choinka, bez której nie wyobrazamy sobie swiat Bozego Narodzenia, przywedrowala do Polski z Niemiec na przelomie XVIII i XIX wieku [patrz: Z choinka czy bez?, "WiZ" nr 12/1997]. W pierwszej polowie XIX wieku ustawiano ja w domach mieszczan pochodzenia niemieckiego (glównie wsród ewangelików), potem przyjela sie równiez wsród polskiego mieszczanstwa i inteligencji. "Pod strzechy" dotarla dopiero w okresie miedzywojennym. Na poczatku ozdabiano ja podobnie jak podlazniki. Z czasem wzbogacono choinkowa dekoracje o wlasnorecznie wykonywane lancuchy z kolorowego papieru, dekorowane w rózny sposób wydmuszki jaj czy wspólczesnie ­ kupowane w sklepach bombki, "anielskie wlosy" oraz elektryczne lampki. Bozonarodzeniowa dekoracja znana tylko w Polsce byly ozdoby z oplatka [patrz: Anielskiego chleba kruchy, "WiZ" nr 12/1997]. Mogly byc biale albo kolorowe, plaskie wycinanki z oplatka lub trójwymiarowe kompozycje z elementów sklejanych slina (np. "swiaty" lub "wilijki"). Wieszano je u powaly, ozdabiano podlazniczki albo dekorowano nimi choinki. Wszystkie swiateczne ozdoby nie byly tylko dekoracja. Przede wszystkim mialy chronic gospodarzy przed chorobami i nieszczesciami, zapewnic dostatek i harmonie, a takze pomóc w przepowiadaniu nadchodzacych wydarzen ­ na przyklad zdzbla siana wyciagane podczas wieczerzy spod obrusa. Zdzbla zielone dla panien i kawalerów oznaczaly slub juz w zblizajace sie zapusty, lamiace sie i poczerniale ­ staropanienstwo i starokawalerstwo. Pozostali biesiadnicy wrózyli sobie z ich wygladu i dlugosci o wlasnym zdrowiu i zyciu. Wszelkie prace nalezalo zakonczyc do chwili pojawienia sie pierwszej gwiazdy na niebie. Gospodarze szykowali wiecej paszy dla zwierzat, rabali na zapas drewno na opal. Kobiety konczyly przyrzadzanie potraw wigilijnych i na pozostale dni swiat, poniewaz obowiazywal wtedy zakaz gotowania. Codzienne zajecia nie mogly byc wykonywane w nadchodzacy niecodzienny czas swieta. Niecierpliwie czekano pierwszej gwiazdy; gdy ta zajasniala, zbierali sie goscie i dzieci, rodzice wychodzili z oplatkiem na talerzu, a kazdy z obecnych, biorac oplatek, obchodzil wszystkich zebranych, nawet sluzacych, i lamiac go, powtarzal slowa: bodajbysmy na przyszly rok lamali go z soba. Tak poczatek wieczoru wigilijnego z lat dziecinstwa opisal w Pamietnikach Julian Ursyn Niemcewicz. A na stole: Trzy zupy, migdalowa z rodzynkami, barszcz z uszkami, grzybami i sledziem, kucja dla sluzacych, krazki z chrzanem, karp do podlewy, szczupak z szafranem, placuszki z makiem i miodem, okonie z posiekanymi jajami i oliwa itd. Nie w calej Polsce tak wygladala kolacja wigilijna, nazywana takze postnikiem, posnikiem, kutia, wilia, obiadem wigilijnym. Dla róznych regionów kraju charakterystyczne byly okreslone potrawy, jednak panowal powszechny zwyczaj, aby przed rozpoczeciem wieczerzy podzielic sie ze wszystkimi oplatkiem, skladajac przy tym zyczenia zdrowia i pomyslnosci. Zwyczaj ten przyjal sie najpierw na dworach szlacheckich, a potem wsród reszty polskiego spoleczenstwa (poza czescia Pomorza, Warmia i Mazurami). Kazdego roku na Rynku Glównym w Krakowie odbywa sie konkurs na najpiekniejsza szopke bozonarodzeniowa Dopiero pózniej zasiadano do stolu, na którym królowaly postne wigilijne potrawy. Liczba dan i ich zestaw byly zwyczajowo ustalone, choc rózne w zaleznosci od regionu Polski, zamoznosci gospodarzy, ich statusu spolecznego. Moglo ich byc na przyklad dwanascie, jedenascie, dziewiec, siedem. Im wiecej, tym nadchodzacy rok mial byc bardziej obfity w dostatek i pomyslnosc. Trudno wymienic wszystko, co stawiano na stolach w wigilijny wieczór. Niektóre potrawy przetrwaly do dzis ­ na Sadecczyznie i Pogórzu jada sie groch ze sliwkami, kasze jeczmienna (tzw. Siekanke, tez ze sliwkami), zur z owsa lub zupe grochowa, karpiele (tzn. brukiew), postna kapuste, ziemniaki, pierogi z kapusta, jablkami, sliwkami albo serem (choc dawniej nabialu nie jadano w Wigilie), gotowany bób, peczak. Natomiast mieszczanie i szlachta w Kaliskiem jadali zupe migdalowa, kluski z sosem, karpia na szaro, szczupaka z szafranem, karasie smazone w oleju z kapusta, groch, kluski z makiem i miodem, kompot z suszonych sliwek i gruszek. Kompot z suszonych owoców zazwyczaj konczyl wigilijna wieczerze. Czasem, w bogatszych domach, podawano jeszcze ciasta, na przyklad strucle makowa, piernik, lukrowane pierniczki albo kruche ciasteczka. Do stolu powinna zasiasc parzysta liczba osób, jedno miejsce pozostawiano wolne. Wierzono, ze w przeciwnym razie ktos z obecnych moze umrzec w nadchodzacym roku. Kolacje spozywano w ciszy. Przed jej zakonczeniem nie wolno bylo nikomu wstac od stolu ani odkladac lyzki, która sie jadlo. Te i inne zakazy i nakazy dotyczace zachowania sie przy wigilijnym stole swiadcza o wyjatkowosci tego posilku. Zasiadali do niego wszyscy domownicy i, jak wierzono, przybywajace wtedy na ziemie dusze zmarlych. To dla nich zostawiano wolne miejsce przy stole, odkladano resztki potraw wigilijnych itp. Podlazniczka z poludniowej Polski Po skonczonej wieczerzy mozna bylo porozmawiac, posluchac dziwnych, strasznych i cudownych opowiesci, wrózyc o urodzaju, pogodzie w nadchodzacym roku, zdrowiu i zyciu czy malzenstwie, spiewac pastoralki i koledy. Nastepnie wreczano dzieciom prezenty gwiazdkowe. Jest to stosunkowo nowy zwyczaj, praktykowany od polowy XIX wieku, glównie wsród zamoznego mieszczanstwa, ale takze wsród szlachty. Natomiast na wsi prezentami obdarowywano sie tylko w najbogatszych rodzinach i byly to najczesciej owoce, ciasteczka albo inne "slodkosci". Potem wyruszano na pasterke. W domu zostawali tylko niedolezni starcy i male dzieci. Kazdy gospodarz staral sie dotrzec do kosciola jak najszybciej. Ci, którzy weszli pierwsi na nabozenstwo, mogli spodziewac sie dobrych plonów i powodzenia we wszystkich pracach gospodarskich. Wspólczesna szopka ludowa Rozpoczynaly sie swieta Bozego Narodzenia. Juz podczas pasterki mlodziez robila zarty, w których dawniej celowali zacy krakowscy. W róznych zródlach pojawiaja sie informacje o atramencie wlewanym przez nich do kropielnic czy zwiazywaniu albo zszywaniu ubran stojacych kolo siebie wiernych. Na wsi zas czesto zdarzalo sie, ze gospodarz, wracajac z pasterki, znajdowal na dachu stodoly swoja brone albo plug. Pierwszy dzien Bozego Narodzenia spedzano w gronie rodziny. We wsiach zamojskich w Boze Narodzenie nie myto naczyn; jedzono z nie mytych po wieczerzy misek. Gospodyni skórka chleba wygarniala resztki jadla dla drobiu. Naczyn nie myto z obawy, ze w przyszlosci miski takze beda puste i czyste, jak wymyte, z braku jadla. No i nigdzie sie nie szlo na przyjecie, bo to bylo Boze Narodzenie, kazden w domu, dzien spokojny raz w roku. I takim pozostal w wiekszosci rodzin do dzisiaj. Grupa "herodów" z okolic Krakowa Drugi dzien swiat jest poswiecony swietemu Szczepanowi, pierwszemu meczennikowi. Wierni uczestniczyli w nabozenstwie, podczas którego kaplan swiecil ziarno owsa (albo innego zboza), dodawanego pózniej do ziarna przeznaczonego do siewu "na dobry urodzaj i przeciw gradobiciu". Zdarzalo sie, ku oburzeniu niektórych wiernych, ze podczas mszy sypano owies na ksiedza przy oltarzu. Czasem, jak zanotowal Jedrzej Kitowicz w Opisie obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III: gdy mial niechetnych lub nierozsadnych parafian, rzucano z chóru i zakatków obrazic mogacymi rzeczami. Dzien swietego Szczepana rozpoczynal czas spotkan towarzyskich oraz koledowania, które trwalo albo do Trzech Króli, albo do Matki Boskiej Gromnicznej. Od drugiego dnia swiat Bozego Narodzenia do Trzech Króli wrózono na pogode. Kazdy z dwunastu dni odpowiadal kolejnym miesiacom nowego roku: 26 grudnia -- styczniowi, 27 grudnia ­ lutemu itd. Zapustnicy z województwa ciechanowskiego W polskim kalendarzu obrzedowym Sylwester i Nowy Rok nie mialy takiego znaczenia, jak Wigilia i Boze Narodzenie. Rózne zwyczaje, zwiazane z tymi dniami, sa powtórzeniem obrzedowosci bozonarodzeniowej, na przyklad wrózenie na pogode i urodzaj czy wrózby malzenskie. Zabawy sylwestrowe, tak dzisiaj popularne, sa swiezej daty i maja miejski rodowód. Natomiast na wsi istnieje zwyczaj odwiedzania sasiadów z zyczeniami noworocznymi. Dawniej pojawiali sie z nimi równiez kolednicy, przebrani za rózne zwierzeta: kozy, konie, niedzwiedzie, bociany. W niektórych regionach Polski (glównie poludniowych) odwiedzali domy dosc klopotliwi i uciazliwi kolednicy: draby i dziady noworoczne. Czesto pozostawiali po sobie w chalupach wysypany popiól, rozlana wode, wymazane sadza okna. Ale znoszono te zarty cierpliwie, poniewaz skladali zyczenia, zeby sie darzylo, rodzilo, kropilo, pszenica, jarzyca i zytko, i wszytko. Obecnie dzien Trzech Króli konczacy okres Bozego Narodzenia przezywany jest glównie jako uroczystosc koscielna. Podczas mszy ksiadz poswieca kawalki kredy i zmieszane z zywica ziola (mirre). Wierni, po powrocie z kosciola, wypisuja na drzwiach swoich domów inicjaly imion Trzech Medrców (K+M+B) oraz kolejny rok; w niektórych regionach Polski (np. na Slasku) czyni to ksiadz w czasie koledy. Dawniej byl to dzien "chodzenia po koledzie". Od domu do domu wedrowali chlopcy przebrani za Medrców ze Wschodu, kolednicy z gwiazda albo z szopka, "herody" ze swoim przedstawieniem wydarzen w Betlejem i na dworze króla Heroda, rózne maszkary i przebierancy. Zawsze skladali gospodarzom i ich rodzinom zyczenia zdrowia, pomyslnosci oraz dostatku, proszac jednoczesnie o datki. Gospodynie piekly specjalnie dla nich bulki i pierogi, które nazywano szczodrakami. Rozpoczynal sie karnawal, czyli zapusty, trwajacy od Nowego Roku albo od Trzech Króli az do Srody Popielcowej. W miastach liczne bale byly okazja znalezienia meza dla panien na wydaniu, szlachta urzadzala z rozmachem i fantazja kuligi, a na wsi czas spedzano na poczestunkach, tancach i zabawach, podczas których wolno bylo wiecej niz zazwyczaj.

RENATA HRYN-KUSMIEREK

 

Twoja opowiesc umieszcze tutaj tez, gdy ja przyslesz.
Zapraszam do wspolpracy i wspolnej zabawy.